Rodzina

Strona jest współtworzona przez rodzinę Mukhtara Ablyazova. Najstarszy syn Almy Shalabayevey i Mukhtara Ablyazova - Madiyar Ablyazov opowiada o represjach, które dotknęły ich rodzinę. 

Madina i Madiyar Ablyazov"Urodziłem się w 1992 r. w Kazachstanie, zaraz po upadku Związku Radzieckiego. Zarówno moja mama jak i tata wychowali się w ubogiej rodzinie. Oboje podejmowali się każdej pracy by utrzymać naszą rodzinę – od zamiatania podwórek sąsiadów, po sprzedaż owoców na bazarze. Dzięki poświęceniu i ciężkiej pracy mojemu ojcu udało się w 1992 r. z sukcesem otworzyć spółkę holdingową, Astana Holding, co otworzyło mu drogę do dalszej kariery. Jesteśmy w rodzinie wyjątkowo blisko związani, a represje, których doświadczyliśmy podczas ostatnich 10 lat jeszcze bardziej wzmocniły nasze więzi. 

 

Madina i ja opuściliśmy Kazachstan w 2002 r., zaraz po aresztowaniu naszego ojca, które odbyło się w rok po powstaniu Demokratycznego Wyboru Kazachstanu, który ojciec współtworzył. DWK było opozycyjną partią wobec obecnej władzy, autorytarnego reżimu. Podczas jego pobytu w więzieniu był torturowany i znęcano się nad nim. Wiele organizacji ochrony praw człowieka, włącznie z Amnesty International wsparło mojego ojca podczas jego walki i do dziś okazuje mu wsparcie. Madina i ja będąc w Kazachstanie byliśmy zagrożeni, dlatego udaliśmy się do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu bezpieczeństwa. Nasze bezpieczeństwo naprawdę wisiało na włosku, wcześniej w 2002 r. (jeszcze w Kazachstanie) podjęto próbę porwania mnie. Myślę, że był to element taktyki zastosowanej przez reżim by uciszyć mojego ojca i stłamsić jego wizję wolnego Kazachstanu. Po rocznym pobycie w więzieniu ojciec został ułaskawiony pod warunkiem porzucenia polityki. Jednakże mój ojciec kontynuował wspieranie ruchów opozycyjnych i nigdy nie porzucił wizji Demokratycznego Kazachstanu.

Ciągłe zagrożenie mojej rodziny nie ustało. Jesteśmy stale obserwowani, śledzeni i zastraszani. Nie tak dawno większość członków mojej rodziny znalazło urządzenia wykorzystywane do śledzenia umieszczone pod maskami samochodów. Wcześniej widziałem grupę mężczyzn i kilka samochodów podążających za mną przez Wielką Brytanię – wcześniej stale dojeżdżałem na uniwersytet w Leeds (3 godziny drogi od Londynu). To bardzo niepokojące, kiedy masz świadomość, że każdy twój krok jest obserwowany, fotografowany a każda rozmowa nagrywana. Jeszcze bardziej niepokojąca jest świadomość, że ludzie, których kochasz są cały czas narażeni na niebezpieczeństwo, w szczególności nasze młodsze rodzeństwo, mój mały brat i mała siotra, nasza księżniczka.

Doświadczyliśmy gróźb, prób porwania, zamachów i wiele innych niesprawiedliwości.

Podczas ostatnich 10 lat my, jako rodzina doświadczyliśmy gróźb, prób porwania, zamachów i wiele innych niesprawiedliwości. Groźby ubrane były w różne formy, te które szczególnie zapadły mi w pamięć to listy wysyłane do naszego domu w Londynie. Zawsze uważaliśmy by nie otwierać nieznanych nam listów gołymi rękami z obawy, że mogą one być nasączone trucizną. Pamiętam nieswoje uczucie, które mnie ogarniało za każdym razem kiedy widziałem karetkę pogotowia czy policyjny samochodów jadący na syrenie kiedy wracałem ze szkoły. Za każdym razem bałem się o moją rodzinę. Oczywiście te obawy nie były bezzasadne. Podjęto próbę przeprowadzania zamachu na życie naszego ojca zupełnie niedaleko naszego domu. Na szczęście tego dnia podróżował kuloodpornym samochodem i udało mu się uciec bez szwanku. Jednakże wydarzenia ostatnich lat przybrały na sile podczas lata w 2013 r.

W maju 2013 r. grupa uzbrojonych mężczyzn porwała moją mamę i 6-letnią siostrę w środku nocy w Rzymie. Przez pierwsze 24 godziny nie byliśmy nawet świadomi, że dokonały tego włoskie odziały specjalne, ponieważ wszyscy ubrani byli w cywilne rzeczy i nikt nie chciał poinformować nas gdzie moja mama i mała siostra zostały zabrane. Łatwo sobie wyobrazić ogrom stresu i bólu, jaki w tym czasie dotknął mnie i moją rodzinę. Potem przystąpiono do bezprawnej deportacji i porwania mojej mamy i siostry z Włoch do Kazachstanu. Nielegalna deportacja została przeprowadzona w rekordowo szybkim czasie, w 72 godziny mamę i małą siostrę wydalono z Włoch prywatnym odrzutowcem. Wszystko to odstawało od normalnej procedury, która najczęściej zajmuje co najmniej miesiąc.

Włoski rząd przyznał, że operacja odbyła się z pogwałceniem prawa i wycofał się z decyzji o deportacji. Jednak Kazachstan ma zamiar zatrzymać mamę i 6-letnią siostrę, wszczęto również postępowanie wobec mamy. Włochy pokazały swoją bezradność nie mogąc ściągnąć ich z powrotem do Włoch. W Kazachstanie grozi im niebezpieczeństwo i każdego dnia martwimy się o nie. Mam nadzieję, że międzynarodowa społeczność wkrótce się obudzi i stanie po naszej stronie w walce przeciwko niesprawiedliwości, praktykom kryminalnym i represjonowaniu narodu."

Madiyar Ablyazov