La Repubblica: List Mukhtara Ablyazova
© mukhtarablyazov.org 30.12.2013

Włoski dziennik La Repubblica opublikował list Mukhtara Ablyazova, w którym kazachski dysydent dziękuje władzom Włoch za pomoc w uwolnieniu jego żony i córki, które miały zakaz opuszczania Kazachstanu. Ablyazov podkreśla, że bardzo cieszy się z tego, że jego rodzina jest już bezpieczna, zaznacza również, że jest przekonany, że Kazachstan będzie dalej prześladować jego najbliższych.

Poniżej znajduje się tłumaczenie listu:

"Z radością oglądałem zdjęcia i film, na których moja żona z córką przyjeżdżają do Rzymu, by znowu być razem z moją starszą córką i młodszym synem. Byłem bardzo szczęśliwy dowiedziawszy się, że udało im się wrócić do Włoch - wcześniej dręczyła mnie myśl, że kazachstański reżim nigdy ich nie wypuści.

Wiele w tej sprawie zawdzięczam minister spraw zagranicznych - Emmie Bonino, a także wszystkim przedstawicielom włoskich władz, którzy apelowali o powrót mojej żony i córki. Chcę też wyrazić swoją wdzięczność wobec wszystkich posłów i senatorów włoskiego parlamentu zaangażowanych w moją sprawę, będących głosem sumienia elit politycznych Włoch, a także obywatelom tego kraju, którzy okazali żywe zainteresowanie naszą sytuacją.

Dziś dowiedziałem się, że w piątek podczas przesiadki na lotnisku we Frankfurcie moja córka zupełnie przypadkiem spotkała swojego kolegę z klasy ze szkoły w Casal Palocco, do której uczęszczała. Matka chłopca uściskała Almę, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Okazało się, że jej rodzina uczestniczyła w kampanii na rzecz uwolnienia mojej żony i córki i martwili się, że nigdy już ich nie zobaczą. Ale teraz wszyscy mamy powody do optymizmu i liczymy na to, że córka niedługo będzie mogła wrócić do swojej szkoły w Rzymie, gdzie ma przyjaciół, i że jej życie będzie jak najbliższe normalności po tym, co przeżyła w 2013 roku.

Nie mogę pominąć milczeniem faktu, że Włochy wzięły na siebie odpowiedzialność za ochronę mojej żony i córki. Stało się tak dlatego, iż wcześniej na terytorium tego kraju urzędnicy państwowi oraz zagraniczni dyplomaci dopuścili się rażącego naruszenia prawa, które było wymierzone przeciwko mojej rodzinie. Mam świadomość tego, iż pomoc dla mojej żony i córki nie była dla Włoch najprostszym rozwiązaniem. Tym niemniej taki wybór świadczy o tym, że Włochy były i są państwem, w którym prawa człowieka stanowią wyższą wartość.

Ludzie reprezentujący obecny reżim w Kazachstanie żyją w przekonaniu, że Europa posługuje się podwójnymi standardami, a prawa człowieka są lekceważone na rzecz przeróżnych korzyści handlowych. Wydaje im się, że każdy europejski rząd można kupić.
Włochy i Kazachstan łączy wiele wspólnych ekonomicznych interesów, i pomimo zagrożeń oraz ryzyka związanego z utratą przez włoski rząd różnych atutów natury handlowej wskutek obstawania przy poszanowaniu praw człowieka, doskonale widać, że kraj ten wyraźnie oddziela sferę biznesu od praw człowieka. Okazuje się, że we Włoszech zwyciężyły właśnie prawa człowieka i praworządność.

Jednak ostatecznie Kazachstan wypuścił moją żonę jedynie tymczasowo, obwarowawszy jej wyjazd szeregiem warunków. Oznacza to, że zagrożenia nie zniknęły, że nadal są obecne w naszym życiu, a żądanie jej powrotu przez reżim jest jedynie kwestią czasu. Wiem, że reżim Nazarbajewa poszedł w tej sprawie na czasowe ustępstwo i dał mojej żonie prawo do swobodnego przemieszczania się tylko po to, by zbliżyć się do osiągnięcia swojego głównego celu - mojej ekstradycji.

Ale sam fakt, iż moja rodzina bezpiecznie wróciła do Europy jest krokiem w dobrym kierunku. Historia powrotu mojej żony i córki jest dowodem na to, że presja społeczności międzynarodowej jest w stanie doprowadzić do ustąpienia Kazachstanu, a prawa człowieka mogą zatriumfować nad wszystkim innym."

  • Reakcje świata